poniedziałek, 7 września 2015

V For Violence - The Book Of V (2015)

V For Violence - The Book Of V

Data wydania: 28.08.2015
Gatunek: alternative/industrial metal
Kraj: Finlandia

Tracklista:
01. The Hated Saint
02. The Downfall Pt. I: to Feel Alive
03. Never Enough
04. Like It Like That
05. I Need You
06. A Place to Fill
07. God on a Trial
08. Sodomedia
09. Not a Word
10. What the Fuck!
11. The Downfall Pt. II: Amouraggedon

Skład:
J. Lähderanta – wokal
Janne Salo – gitara
Riku Vuorio – gitara
Jani Rahkonen – gitara basowa
Miikki Kunttu – perkusja

Recenzja powstała dzięki Inverse Records.

V For Violence to jeszcze młoda fińska kapela pochodząca z Helsinek. Formacja powstała w 2008 i rok później zadebiutowała w postaci wydawnictwa "The Cult Of V" (recenzja tego albumu pewnie pojawi się w niedalekiej przyszłości). Nie miałem jeszcze okazji posłuchać debiutanckiego albumu Finów, ale będę musiał to szybko nadrobić, zwłaszcza biorąc pod uwagę zawartość ich drugiej płyty. Miksem nowego materiału V For Violence zajął się Hiili Hiilesmaa (współpracujący z HIM, The 69 Eyes oraz Negative), a masteringiem Svante Forsbäck (Sunrise Avenue, Amorphis).


Na drugie wydawnictwo V For Violence składa się 11 energicznych kompozycji, które dają łącznie 46 minut prawdziwej mieszanki stylistycznej i dającej mocnego kopa. Kapela krąży głównie wokół nowoczesnego brzmienia, a stylistycznie ociera się trochę o styl Slipknota, czy Roba Zombiego. Oczywiście tutaj można mówić wyłącznie o muzyce, bo wokal to zupełnie inna bajka (chociaż inspiracji Robem, czy Taylorem nie brakuje). Mógłbym się też pokusić o porównanie tego materiału do twórczości Mansona z okresu "The Golden Age Of Grotesque" (chodzi mi o ten bardziej przebojowy okres). Na "The Book Of V" można usłyszeć prawdziwą mieszankę gatunkową, chociaż jak wspomniałem formacja stara się trzymać nowoczesnego brzmienia. Można tu usłyszeć industrial metal (w przebojowej, jak i bardziej surowej wersji), alternatywny metal, ale też nie brakuje nu-metalu z dociążonymi gitarami i niemalże rapcore'owymi wokalami. Puryści gatunkowi pewnie doszukają się tutaj również sporej dawki metalcore'a. W przypadku "The Book Of V" ciężko przejść obojętnie obok próby zaszufladkowania tego materiału. Zebranych tutaj numerów słucha się jakby to była jakaś składanka różnych kompozycji utrzymanych w mniej więcej podobnym klimacie, ale różnej stylistyce. Dla jednych będzie to plus, dla innych minus, bo nie każdy przecież lubi różnorodność. I tak na przykład "A Place To Fill" czy "God On A Trial" brzmią jak prawdziwie nowoczesna nu-metalowa jazda bez trzymanki, a już taki "Not A Word" wypada jakby został żywcem wyjęty z repertuaru Mansona. Za to otwierający album "The Hated Saint" sprawia wrażenie hołdu dla twórczości Roba Zombiego z elementami slipknotowych gitar. Jest też miejsce dla grania w stylu Ministry, chociażby w kawałku "Sodomedia". I gdybym chciał się do czegoś przyczepić, to nie bardzo mam do czego. No może czasami wokal jest nie taki jak powinien, ale to mała rysa na tym wydawnictwie. Materiał jest dość rozrzucony stylistycznie, ale to nie przeszkadza w odsłuchu. Całości słucha się świetnie, dodatkowym plusem jest zabawa w odkrywanie inspiracji podczas obcowania z kolejnymi numerami. 

"The Book Of V" to prawdziwa uczta dla wielbicieli nowoczesnego metalu z mocnymi industrialnymi akcentami. Finowie swoją muzykę opierają na sprawdzonych patentach i wychodzi im to na dobre. Lubisz przebojowe numery Mansona? Twórczość Roba Zombiego często gości w Twoim odtwarzaczu? Dyskografia Slipknota nie ma przed Tobą tajemnic? Jeżeli chociaż na jedno z tych pytań odpowiedziałeś twierdząco, to drugi album V For Violence momentalnie wpadnie Ci w ucho. Dla mnie "The Book Of V" to niemalże strzał w 10.

Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz